Rainbow Factory

Fanfic Rainbow Factory jeszcze nie został zrealizowany, lecz możemy się w niego pobawić, prawda? Na forum są dwie osoby (jak na razie, oczywiście), dlatego jedna osoba bierze po 2-3 postacie (lub więcej, gdy postacie zostaną).
No więc postacie:

Rainbow Dash-Pinkie Pie
Scootaloo-Applejack
Sweetie Belle-Applejack
Apple Bloom-Pinkie Pie
Pinkie Pie-Pinkie Pie
Applejack-Applejack
Rarity-Applejack
Twilight Sparkle-Applejack
Fluttershy-Pinkie Pie
Inna postać-*Pinkie Pie-Księżniczka Luna

Applejack-wiedziałam, że chcesz być AJ, więc już od razu ją dla Ciebie zarezerwowałam.
*Każdy użytkownik może dołączyć do RPG, lecz musi napisać postać jaką chce być.

Nie domyśliłabym się, że się domyślisz

Wezmę jeszcze Rarity, Twilight i może Scootaoo

Już zapisuję.
Ja wezmę jeszcze Fluttershy i Apple Bloom. Pozostaje kwestia, kto weźmie Sweetie Belle... Albo ja, albo Ty weźmiemy Inną Postać.

Dbrze, ja wezme Sweetie

OK, już zapisuję. To ja będę Luną.
Zacznę:


Pinkie Pie
Był zwykły, pogodny dzionek. Skakałam po trawie do Applejack, żeby zapytać co robi. Gdy ku moim oczom ukazała się farma Sweet Apple przyspieszyłam skoku.
-Hej Applejack! Co robisz?-zapytałam doskakując do farmerki.
-Hej Pinkie! Zbieram jabłka, jak sama widzisz.-kopnęła jabłoń szeroko się uśmiechając.
-Widziałaś Rainbow Dash?-spytałam, gdyż ją również chciałam odwiedzić. AJ spojrzała na mnie zdziwiona.
-To ty nie wiesz, że Rainbow uczy Scootaloo latania?
-No...Nie.-odpowiedziałam.-Odwiedzę ją i jej pomogę!-wykrzyknęłam po czym zaczęłam wyskakiwać z farmy Applejack.
-Nie! Kazała sobie nie przeszkadzać...-powiedziała zielonooka szarpiąc mój ogon.
-Ale na pewno przyda jej się moja pomoc. A teraz mnie puść, dobrze?-uśmiechnęłam się. Applejack niepewnie wypuściła mój ogon z pyska, a ja zaczęłam hopsać ku stadionowi.

Rainbow Dash
Otworzyłam metalowe drzwi. Za nimi mieściła się moja ulubiona fabryka. Moja ofiara czekała przerażona na betonowym stole, zakuta w metalowe obręcze.
-Witaj, Scootaloo...-rzekłam patrząc na małą pegazicę.
-Rainbow Dash? O, cześć! Mogłabyś mnie uwolnić?-zapytała z nadzieją na uwolnienie. Roześmiałam sie.
-Naprawdę myślisz, że trafiłam tutaj przypadkiem?
-No...Tak..., a nie?-znów zadała pytanie.
-Zamknij jadaczkę i pozwól mi działać, bo pożałujesz...-spojrzałam na mały stolik z nożami. Scootie również zerknęła w tę stronę. Podeszłam i wzięłam duży nóż.
-A teraz moja mała Scootaloo zrozumiesz, że trzeba było zdać egzamin latania...-rzekłam po czym podniosłam nóż nad jedną z członkiń "Ligi Znaczkowej"...

Applejack
Nie mogę uwierzyć, jak dałam się namówić na tą bezsensowną wycieczkę z Apple Bloom i Sweetie Belle. Właśnie leciałyśmy balonem. Znaczy ja nim kierowałam, Apple Bloom skakała wkoło, a Sweetie Belle śpiewała jakąś piosenkę, przez co patrzyły się na nas wszystkie pegazy.
Uprzednio dla bezpieczeństwa poszłyśmy do Twilight, by wyczarowała nam zdolność chodzenia po chmurach. Z pozytywnym skutkiem.
-Swetie Belle, możesz być ciszej? Właśnie próbuję wymyślić, którą dźwignię pociągnąć, by zwolnić - powiedziałam.
-Dobrze, Applejack... Zaraz, to ty nie wiesz, jak tym się kieruje? - zapytała lekko zaniepokojona przyjaciółka mojej siostry.
-Yyy, wiesz... Chciałam wam to powiedzieć przed startem, ale... Nie dałyście mi dojść do słowa! - krzyknęłam. Dwie małe klaczki skuliły się ze strachu.
-Patrz Applejack, Cloudsdale! Zwiedźmy! Zwiedźmy! Zwiedźmy! - krzyczała Swetie Belle.
-Dziewczynki, ja już tutaj byłam, nie chce mi się tu znowu iść... - jęknęłam.
-Ale my chcemy! - powiedziały jednocześnie Sweetie i Apple Bloom.
-Dobrze, tylko bądźcie cicho! Dobrze, jak to robiła Twilight... Pociągnąć za tą dźwignię, drugą... i chyba gotowe... - powiedziałam do siebie.
Jakimś cudem balon osiadł miękko na chmurze, gdzie go także przywiązałam.
-Uhh... Mogłyście wcześniej powiedzieć o tej wycieczce... Dopiero, co jadłam.
-Applejack, Chodźmy do fabryki pogody! Rarity opowiadała, że tam jest bardzo ładnie - powiedziała Sweetie Belle.
Bez słowa udałyśmy się tam.
Po otrzymaniu kasków i ubrania ochronnego weszłyśmy.
Po obejrzeniu wszystkich hal, miałam nadzieję na koniec wycieczki, ale "kochana" Sweetie koniecznie chciała do fabryki tęczy.
Oczywiście tam poszłyśmy. Jakimś cudem weszłyśmy na piętro, gdzie chmury były jakieś takie czarne, lekko pogrzmiewały.
-Eee, Sweetie, myślę, że tu nie wolno wchodzić... - powiedziałam nerwowo rozglądając się.
-Aj tam, gadasz Applejack... Idziemy! - krzyknęła Apple Bloom i otworzyła drzwi.
Dziewczynki wbiegły do środka i krzyknęły z przerażenia.
Weszłam i mnie także zamurowało...
Zobaczyłam Rainbow Dash pochyloną nad Scootaloo, trzymającą nóż.
-Yyy, cześć Dash, co tu robisz? - zapytała Sweetie.
Apple Bloom widząc to zemdlała...

Rainbow Dash
Właśnie miałam odkroić Scootaloo kopyta, gdy nagle do pomieszczenia weszły Applejack, Sweetie Belle i Apple Bloom. Apple Bloom zemdlała, a Sweetie Belle zapytała co robię.
-Eeeee... Cześć dziewczyny... Ja właśnie bawię się ze Scootaloo w policjanta i złodzieja... Prawda Scootie?-spojrzałam na nią złowrogim spojrzeniem.
-Yhy... Ja jestem złodziejem, a Rainbow policjantem...-powiedziała niepewnie.
-I widzicie? Wszystko jest...
-NIE! Wcale się nie bawimy! Rainbow Dash chce mnie zabić! RATUNKU!!!-nie pozwoliła mi dokończyć.
Wkurzyłam się nie na żarty.
-Dobrze, Scootaloo ma rację. Nie zdała egzaminu latania więc musi ponieść karę. Wy też ją poniesiecie, bo wiecie o mojej fabryce.-zakończyłam rzucając się na AJ.
-Puść mnie, Rainbow! Zostaw mnie, nikomu nie wygadam!-krzyczała, gdy była już zakuta jak Scootaloo.
-Nie mam pewności, więc o wypuszczeniu możesz tylko pomarzyć.-stwierdziłam zakuwając zemdloną Apple Bloom i Sweetie Belle wrzeszczącą na całe gardło:
-RATUNKU! POMOCY!
Ignorowałam to, bo w końcu kto usłyszy cieniutki krzyk małej Sweetie z Cloudsdale, przez metalowe drzwi?
-A teraz moja ulubiona część-Wielkie Ćwiartkowanie!-wykrzyknęłam uradowana podnosząc z ziemi nóż.
-No, która na pierwszy ogień?-zapytałam, ale nikt nie odpowiedział.-Może ty, Applejack?-podeszłam do niej.-Początek nie będzie brutalny...
-AAAA!!!-wrzasnęła Apple Bloom, która właśnie się obudziła.
-Co jest malutka?-zapytałam ją przejeżdżając nożem po jej brzuchu, gdy do niej podeszłam. Przerażona AB zaczęła głęboko oddychać.
-Zostaw ją!-krzyknęła AJ. Zauważyłam, że Apple Bloom i Applejack bardzo się kochają i jeśli zabiję jedną będę torturować tę drugą. No więc stojąc nad młodszą z sióstr uniosłam nóż i uderzyłam ostrzem w jej kopyto. Noga Apple Bloom upadła, a z rany zaczęła wylatywać krew. Pozostała trójka, a zwłaszcza AJ były zrozpaczone. Widziałam jak coraz bardziej mnie nienawidzą. Lecz to był dopiero początek...
Apple Bloom
Jak potwornie bolało... Rainbow Dash odkroiła mi kopyto, a to dopiero początek... Spojrzałam na Applejack. Z jej oczu pociekła łza. W końcu co bolało mnie bolało też ją. Nienawidziłam Rainbow. Kiedyś nawet ją lubiłam, lecz teraz? Teraz zabija najbliższe mi kucyki...
Pinkie Pie
Dowiedziałam się od Fluttershy, że Rainbow pomaga właścicielowi Fabryki Tęczy w Cloudsdale.
-Fluttershy, pomożesz mi tam dotrzeć? Chcę pomóc Rainbow!-powiedziałam dumnie.
-Ale... Ja mam lęk wysokości i... troszkę się boję...-powiedziała nieśmiało pegazica.
-To... Może Twilight nam pomoże?-zapytałam.
-Nie, może... jakoś dolecę do Cloudsdale... Znam drogę i...-stwierdziła Flutty łapiąc mnie za przednie kopyta i unosząc się w górę. Poszło to dość szybko, gdyż będąc jeszcze na ziemi stałyśmy się pod ową krainą.
-Dzięki Fluttershy!-uśmiechnęłam się do niej.
-Nie ma sprawy.-odpowiedziała po czym lekko wróciła na ziemię. Zaczęłam skakać po chmurach, które były na tyle ciężkie, by mnie na nich utrzymać. Nie minęły 2 minuty, gdy przede mną ukazały się drzwi zatytułowane "Rainbow Factory".
-To tutaj!-wykrzyknęłam uradowana, po czym je pchnęłam.-Było tam ciemno, ale znalazłam włącznik. Po zapaleniu światła otworzyłam oczy ze zdumienia. Rainbow Dash stała z nożem nad Apple Bloom, która nie miała jednego kopyta.
-Pinkie Pie! Jak dobrze, że jesteś!-wykrzyknęła Scootaloo. Rainbow się odwróciła. Była cała od krwi.
-R...Rainbow?-zapytałam. -Można wiedzieć co Ty tu robisz?
-Kurde, kiedy wreszcie będę mogła je zabić!?-krzyknęła wkurzona.
-Co zrobić?-spojrzałam na pegaza.
-Zabić.-odpowiedziała Dashie.
-Chcesz zabić "Znaczkową Ligę"?-znów zadałam pytanie.
-I mnie.-odezwała się Applejack.
-I APPLEJACK!? Rainbow! To nasza PRZYJACIÓŁKA! TWOJA TEŻ!-wydarłam się na nią. Nagle zauważyłam Panel Kontrolny. W głowie zaświtał mi pewien pomysł...

Applejack
-Ratunku! Już nikt nam nie pomoże! - krzyczałam. Nie mogę uronić ani jednej łzy, o nie. Rainbow Dash na to liczy.
Choć jak jakimś cudem się stąd wydostaniemy, zarżnę **** a jej flaki przerobię na ciastka.
Może się dogadam z Pinkie Pie, w sprawie babeczek...
-Jeżeli się stąd wydostanę, to zarżnę cię Dash, jak kurę na rosół.
Spojrzałam na moją siostrę. Widząc jej ból mnie też coś rozdzierało od środka.
Zobaczyłam, jak Pinkie Pie majstruje przy jakimś panelu.
No, ciekawe, co się stanie...
teraz muszę odwrócić uwagę Dash, tak by nie widziała Pinkie.
Umm... Rainbow... Czy nie myślałaś nad tym ,by zamiast wytwarzać tęczę z kucyków, robić ją z jakiś eee... rzeczy? Zamiast nas/ - ostatnie powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

Pinkie Pie
Podbiegłam do Panelu Kontrolnego, przekręciłam kilka kabelków i wcisnęłam duży czerwony przycisk. Uwolnił on całą czwórkę. Wszystkie wyskoczyły z betonowych stołów, a Applejack od razu rzuciła się na Rainbow Dash.
-Jak mogłaś!? Jak mogłaś skrzywdzić Apple Bloom!? Teraz pożałujesz!- Wrzeszczała AJ przypinając RD do stołu, na którym sama leżała przed chwilą.
-Eeeee... AJ? Na pewno chcesz to zrobić?-zapytałam Applejack.
-Skrzywdziła moją siostrzyczkę, więc będzie cierpieć jak ona i ja.-stwierdziła sięgając po nóż.
-Nie! Applejack! Nie rób tego!-krzyczała Rainbow wiercąc się na stole. Gdy Applejack trzymała nóż już bardzo blisko skrzydeł RD, Pinkie Pie odepchnęła AJ.
-Nie! Kopyto AB odrośnie! Nie musisz odbierać Rainbow skrzydeł!-wykrzyknęłam wciąż powstrzymując AJ od tego pomysłu. Dashie tylko pokiwała głową.
Apple Bloom
Uciekłyśmy razem z Sweetie i Scootaloo z tej fabryki. Scootaloo wzięła mnie na grzbiet, a Sweetie Belle wyczarowała sobie tymczasowe skrzydła. Wiedziałam, że Applejack i Pinkie Pie sobie poradzą.

Applejack
-Nie! To bez znaczenia. Cierpiałam! Przez ciebie, ty tęczowa zdrajczyni! Gdybyś miała prawdziwą siostrę, wiedziałabyś, czy jest moja miłość do Apple Bloom - powiedziałam i rzuciłam Pinkie Pie na ziemię. Sięgnęłam po nóż. Nic mnie teraz nie powstrzyma...
-Dobrze wiesz, że ja wszystko bardzo przeżywałam... To co mówiłam.. A że jestem Elementem Uczciwości słowa dotrzymam! - stwierdziłam i wbiłam ostrze noża w skrzydło Rainbow Dash.
Ta wiła się z bólu, ale nie krzyczała... Już ja sprawię, że będzie...
Zaczęłam bezlitośnie ciąć je, aż zostało oddzielone od jego właścicielki.
-Orientuj się! - krzyknęłam i zanurzyłam ostrze noża w drugim skrzydle. To samo co z poprzednim, tyle że teraz z oczu Rainbow zaczęły lecieć łzy... Bólu i rozpaczy... Cierpienia.
-I co mi teraz powiesz? Co dalej mam robić?... Oh, już wiem!!! - krzyknęłam w przypływie genialnego pomysłu.
Niestety, nie było dane mi go zrealizować, bo ktoś bardzo mocno mi przywalił. Na tyle mocno, że upadłam na podłogę.

Pinkie Pie
-Przepraszam Applejack, ale nie możesz tego zrobić!-krzyknęłam po tym jak uderzyłam AJ patelnią, która leżała nieopodal. Uwolniłam Rainbow Dash, która coraz bardziej i płakała i krwawiła.
-Już....Już nigdy nie...nie zrobię...Ponad Dźwiękowego...Bum! Applejack! Mogłaś mnie zabić, ale nie odkrajać skrzydła...Nie...Nienawidzę Cię!-dodała i już chciała się rzucić na AJ, ale ją powstrzymałam.
-Wyjdźmy już z tej fabryki.-zaproponowałam.
-Nie, Pinkie ja stąd nie wyjdę, póki jej nie zabiję!-Rainbow wskazała Applejack.
-Nie, To ja Cię zabiję Dash! Za cierpienia mojej siostrzyczki!
-WYCHODZIMY!-krzyknęłam kierując obydwie ku drzwiom.
-Dziękuję Applejack! Teraz musimy zeskoczyć!-krzyknęła Dashie kierując furię i nienawiść do AJ. Ta tylko prychnęła.
-To ja Ci dziękuję! Omal nie zabiłaś Apple Bloom!
-Możecie się w końcu zamknąć i skoczyć?-zapytałam i pchnęłam Rainbow Dash i Applejack na dół. Później sama skoczyłam.

Applejack
Nie dość, że Dash chciała zabić mnie, moją siostrę, i jej przyjaciółki, nie dość, że po odcięciu tej **** skrzydeł Pinkie mnie walnęła patelnią, to jeszcze zepchnęła mnie z chmury!
Jakie to szczęście, że tam na dole była trawa.
Podeszłam do Rainbow, która jeszcze leżała na ziemi.
-Nie, nie zabiję cię... Będziesz żyła ze świadomością, że nie masz już swoich durnych skrzydełek i nie zrobisz tego swojego ponadźwiękowego bum - powiedziałam najwredniej jak to możliwe.
-Widzisz, jaki świetny pomysł? Buhahahaha!!! - roześmiałam się jak psychopatka.

Rainbow Dash
-Applejack! Już nie żyjesz!-powiedziałam biorąc nóż z trawy i powalając AJ na ziemię.
-Nie zrobisz tego! NIE ZROBISZ!-krzyknęła Applejack, a jej oczy zmieniły kolor na czarny.
-A chcesz się przekonać?-zapytałam złośliwie się uśmiechając. Applejack zacisnęła powieki oczekując ciosu, a ja szeroko się uśmiechając uniosłam błyszczące narzędzie zbrodni. Już miałam uderzyć, gdy nagle na głowę spadła mi Pinkie Pie. Przytrzymała mnie na ziemi i kazała AJ uciekać.
-Co ty zrobiłaś Pie!? Miałam ją zabić za moje cierpienie!-krzyknęłam na różowego kucyka.
-Co ja zrobiłam? Co ty zrobiłaś Rainbow! Chciałaś przerobić Applejack i Znaczkową Ligę na tęczę!-wydarła się na mnie.
-Puszczaj mnie!-odrzuciłam ją na ziemię, a ta się popłakała.-O co ci chodzi Pinkie!?
-O to, że... Chcesz zabić Applejack! O to mi chodzi!-dodała po czym rozpłakała się jeszcze bardziej.
Pinkie Pie
Rainbow... ta Rainbow jaką ja znam chce zabić naszą przyjaciółkę... Płakałam coraz bardziej, a Dashie na to patrzyła próbując mnie uspokoić. Nagle w głowie zaświtał mi pewien pomysł.
-Jeśli zabijesz AJ, to pójdę na policję i powiem im o całej Twojej fabryce!
-Co?-zapytała Dash.
-To!-odkrzyknęłam wstając z ziemi.
-Mogą mnie zamknąć, ale i tak ją zabiję!-rzekła Rainbow, po czym pogalopowała w kierunku gdzie Applejack uciekła. Zaczęłam biec za nią...

Applejack
Ta wariatka teraz mnie goniła, uprzednio próbując zabić.
Jest szybka, ale i szybko się zmęczy. Ja jestem o wiele bardziej wytrzymała, a mogę biec szybciej niż ona. Rainbow jest szybka tylko w powietrzu.
Pinkie Pie zaczęła biec z nami. A raczej za Dash. Oby jej się udało ją dogonić...
Chociaż nie.
Nagle się zatrzymałam. Rainbow Dash nadal biegła. Bez trudu odebrałam jej nóż. Zatrzymała się dopiero po 2 metrach.
-Co ty robisz? Życie ci niemiłe? - zapytała Dash - Przecież teraz bez trudu cię teraz zabiję.
-Zabrałam ci nóż - odparłam pokazując lśniący przedmiot.
-I co z tego, bez niego też sobie poradzę! - krzyknęła i rzuciła się na mnie.
Byłam na to przygotowana. Jednym ruchem zmusiłam ją do zamiany ról, teraz ona leżała.
-I co, elemencie uczciwości, teraz mnie zabijesz? Mówiłaś, że nie. - powiedziała drwiąco.
-Nie zabiję. Mówiłam to przecież. Mam coś lepszego... - stwierdziłam uśmiechając się złowrogo.
-Orientuj się! - krzyknęłam wykręcając z całej siły przednią nogę Dash. Dało się słyszeć chrupnięcie kości i krzyk jej właścicielki.
Mój uśmiech stał się szerszy, niż wcześniej.
Ale radość nie może trwać wiecznie.
Przybiegła Pinkie. Stanęła w miejscu.

-Nie, ja... Ja mam DOŚĆ! Jeśli teraz się nie przeprosicie, albo...Albo się ZABIJĘ!-krzyknęłam wyjmując mały podręczny nożyk.
-Nie, Pinkie ja...Ja po prostu muszę ją zabić!-rzekła zirytowana Applejack.
-Koniec. Przepraszacie się, albo ja wbijam sobie ten scyzoryk o tutaj.-powiedziałam wskazując na serce.
-Nie! Nie przeproszę Dash i koniec!-rzekła AJ.
-Skoro tak... Miło mnie wspominajcie i pożegnajcie resztę. Arivedercii!-powiedziałam. Milimetry dzieliły nożyk ode mnie.
-Nie! Przepraszam Applejack! Przepraszam Cię Pinkie Pie! Przepraszam Znaczkową Ligę, ale się nie zabijaj!-dodała Rainbow wyrywając mi nożyk z kopyta.

Applejack
-Głupia jesteś! - krzyknęłam do Rainbow Dash.
Ja nie mogę... Dash wymiękła. Ta Dash. Ta, która nikogo nie przeprasza, nie ulega.

Rainbow Dash
-Nie, AJ... Nie jestem... Po prostu za bardzo jestem zżyta z każdym kucykiem z Mane 6. Nawet z Tobą. Po prostu nie chcę stracić jednej z najlepszych przyjaciółek...-powiedziałam wbijając wzrok w ziemię.To wszystko przeze mnie. Gdybym nie zakładała tej głupiej fabryki wszystko byłoby normalne. Applejack nadal byłaby moją przyjaciółką, miałabym skrzydła, Znaczkowa Liga i Pinkie Pie by mnie nie nienawidziły.... Wszystko straciłam...
-Przepraszam...-szepnęłam.

-Mhm, ta, uważaj, bo ci uwierzę. To, że Pinkie Pie ci wybaczyła, nie oznacza, że ja też. Tak w ogóle, to nie wiem, czy nasza przyjaźń ma sens. Nie chcę cię teraz widzieć, bo mogę zrobić ci coś, czego będę potem żałowała... - powiedziałam i zaczęłam powoli wracać do domu.

Pinkie Pie
Applejack zachowała się podle. Rainbow Dash przepraszała, gdzie wiadomo, że zwyczajnie tego nie robi. Żałowała tej głupiej fabryki, a AJ autentycznie ją olewała!
-Nie przejmuj się. Masz jeszcze mnie, Fluttershy, Twilight i Rarity. Trudno, będzie Mane 5...-stwierdziłam podając Rainbow chusteczkę.
-Wiem, że żałujesz tej całej Fabryki Tęczy....

Applejack
Rainbow Dash myślała, że powie sobie "przepraszam" i wszystko będzie okey. A właśnie nie jest okey. Chciała zabić mnie, Znaczkową Ligę, okazjonalnie Pinkie Pie. Czy to jest okey?
Doszłam na farmę. Bez słowa zabrałam się za pracę.

Rainbow Dash
Wiedziałam, że Pinkie uwierzy, a AJ nie. I bardzo dobrze. Przecież ona odcięła mi moje skrzydła! Teraz zobaczy co to znaczy ból. Pinkie myśli, że żałuję "Fabryki Tęczy", ale nie. Jeszcze będzie DUUUŻO tęcz. Tęcza Applejack jest pierwsza na mojej liście. Muszę działać spokojnie, po cichu i przede wszystkim w nocy. Ale to już jutro. Na razie-spać.

Applejack
Ktoś wymyślił głupotę... Praca wcale nie pomaga zapomnieć o smutkach!
Ale raczej smutna nie jestem... Jestem wściekła! jak Dash mogła?
Ona tego pożałuje. Odcięcie skrzydeł to było minimum, co dla niej zrobiłam.
Ona będzie żałowała...

Nie mogłam spać. Oczekiwałam brzasku świtu. Applejack pożałuje pozbawienia mnie skrzydeł... Oj pożałuje...O! Słońce! Trzeba zdobyć zaufanie Jack, a potem bez zarzutów zrobić z niej tęczę. Apple Bloom! Tak! Jestem genialna! Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam w stronę drzwi. Pchnęłam je i pobiegłam na farmę AJ.

Applejack
Leżałam na łóżku, licząc barany... A raczej jabłka. Nie mogłam spać. Ciągle miałam te wszystkie obrazy przed oczami... Tortury na mojej siostrze, odcięcie Rainbow skrzydeł... Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze.

Rainbow Dash
Biegłam poprzez mgłę. Wszystkie kucyki jeszcze spały... Spojrzałam na zegar, który pojawił się na jednym z budynków ni stąd ni zowąd.
- Hmm... Chyba trochę za wcześnie... Przecież jest dopiero 4:00... -mruknęłam odwracając się. - No cóż, spróbujemy później...
Stąpałam po mokrej trawie jakieś 15 minut, aż doszłam do miejsca, w którym podlatywałam do Cloudsdale.
- Niedługo będę w domu... - rzekłam uśmiechając się i próbując rozwinąć skrzydła. - Ej, no! Co jest!?-krzyknęłam oburzona nie móc ruszyć ani jednym skrzydłem. Odwróciłam się i dopiero teraz zobaczyłam, że ich nie mam.
- Oj, Applejack pożałujesz...-szepnęłam idąc dalej.

Applejack
Przestałam próbować zasnąć. Mój wysiłek nad tym nie miał sensu.
Zaczęłam rozmyślać. O Rainbow Dash...
Mam dziwne przeczucie w związku z nią. Ale martwić się będę, gdy będę miała problem.
Niewiele myśląc wyszłam z pokoju, i cichutko zakradłam się do kuchni. Zabrałam butelkę cydru z szafki i wróciłam na górę.
Otworzyłam butelkę, i od razu wypiłam. Od razu lepiej... Położyłam się do łóżka i wreszcie zasnęłam.

Rainbow Dash
Szłam przed siebie. Nie wiedząc, gdzie się podziać pomyślałam o Pinkie Pie.
- Tak! Jestem genialna!-wrzasnęłam przystając na chwilę. Nagle poderwałam się do biegu. Pobiegłam do cukierni Pinkie i zapukałam do drzwi.
- Kogo tu niesie o tej porzeee? - usłyszałam ziewnięcie podchodzącej do drzwi Pani Cake. Nagle klamka się poruszyła, a w progu stanęła zaspana Pani Cake.
- Dzień Dobry! - wrzasnęłam szczerząc się. Pani Cake przetarła kopytkiem oczy.
- Rainbow Dash? Co tutaj robisz o... - spojrzała na zegar - Za pięć 5:00? - zapytała.
- Eee... No, jakby to Pani powiedzieć... Bo ja... - nie wiedząc co robić pokazałam jej ranę po odcięciu skrzydeł.
- Boże, dziecko! Kto Ci to zrobił? - zapytała głaszcząc mnie po głowie.
- Appleja... - zaczęłam, ale po chwili leżałam na kanapie Państwa Cake otulona kocem.
- Nieważne. Pomieszkasz u Nas, dopóki rana się nie zagoi. Nie wiem, jak najlepszy pegaz w calutkiej Equestrii będzie żył bez skrzydeł, ale poradzisz sobie. - uśmiechnęła się. Pomyślałam o życiu jako zwykły, ziemski kucyk. Sprytna ta Applejack... Wiedziała, że jestem, znaczy byłam szybka w powietrzu, a ona w ogóle nie miała skrzydeł, by mnie dogonić. Mogłam jej bez problemu uciec, a teraz? Uroniłam łzę.
- Ojej, nie płacz... Życie ziemskiego kucyka nie jest wcale takie złe... - podała mi kubek herbaty.
- Dziękuję... - mruknęłam.

Applejack
Spadłam z łóżka w głośnym grzmotem. Wszystko mnie bolało... Miałam koszmarny sen...
Nawet tamten cydr nie pomógł... Westchnęłam i wstałam z podłogi, przeciągając się. Było około 5:30... Ehh... Koszmar.
Trochę zaczynałam żałować tego, co uczyniłam...
-Ale tej zołzie się należało! - nieopatrznie wykrzyknęłam to. Z sąsiedniego pokoju dobiegł jęk, połączony z prośbą o ciszę.
-Sorry... - powiedziałam.
Usiadłam na podłodze. Nie wiem czemu, ale z moich oczu zaczęły lecieć niepohamowanie łzy.
-Oh, Applejack... Coś ty narobiła...

Rainbow Dash
Biegałam po cukierni uciekając przed Panią Cake goniącą mnie ze strzykawką.
- Ale proszę! To dla Twojego dobra! - krzyczała biegnąc za mną.
- Nie, dziękuję! Jestem zdrowa, a rana się zagoi bez strzykawki! - odpowiedziałam. Nagle Pani Cake wskoczyła na mnie i wbiła mi igłę w miejsce, gdy niegdyś miałam skrzydła. Poczułam się senna.
- O... Czyli to był środek nasenn... - nie dokończyłam, gdyż upadłam na podłogę.
Pinkie Pie
Usłyszałam przedziwne hałasy dochodzące z dołu. Z myślą, że Państwo Cake urządzili dla mnie imprezę pt. "Impreza Urodzinowa Pinkie Pie po 76 Dniach" usiadłam na łóżku i spojrzałam w stronę wiszącego nad moim łóżkiem zegara.
- Oh, Państwo Cake muszą być naprawdę ciekawi mojej reakcji! W końcu zrobili imprezę o 5:45! - powiedziałam po czym szybko zeskoczyłam z łóżka i raz dwa przyczesałam potargane włosy. Zbiegłam na dół.
- Ale impreza! - wrzasnęłam śmiejąc się i wypuszczając dwa balony. Nagle jednak zauważyłam leżącą na podłodze Rainbow Dash i stojącą nad nią z igłą Panią Cake.
- Eee... Co tu się dzieje? I gdzie impreza? - zapytałam podchodząc do Rainbow Dash.

Applejack
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowiłam przejść się. Ale przedtem pod kapelusz włożyłam niewielki nóż, który był owinięty jakąś szmatą. No co? Nie wiem, czego mogę się spodziewać...
Po cichu wyszłam z domu.
Kilkadziesiąt minut później byłam na obrzeżach Ponyville.
Trochę bałam się spacerować tak zupełnie sama... ale mam nóż, obronię się... a jednym kopniakiem mogłabym zmiażdżyć kości...
Nic mi nie grozi...
Prawie wręcz uśmiechnięta przechadzałam się uliczkami miasteczka. Nie wiadomo czemu, kopyta same mnie niosły do Cukrowego Kącika... Gdy tam doszłam, zajrzałam przez lekko uchylone drzwi.
Nic specjalnego, Rainbow Dash leżała na podłodze, nad nią skakała Pinkie, Pani Cake stała obok tej tęczowogrzywej zdrajczyni ze strzykawką... Zaraz... Moment!Czy tylko mi się wydawało, że to wszystko było co najmniej dziwne?